We wtorek wieczorem około godziny 20:30 służby ratownicze otrzymały zgłoszenie o paralotni lub motolotni, która prawdopodobnie wpadła do morza w Sarbinowie. Paralotnia miała rozbić się w niewielkiej odległości od brzegu, a jej poszukiwania podjęli strażacy, którzy szybko pojawili się na miejscu domniemanego zdarzenia. Sprzęt pływający został zwodowany przy ulicy Leśnej, mniej więcej na wysokości sarbinowskiego kościoła. Działania ratunkowe wspierali ratownicy WOPR oraz policja, a poszukiwania były prowadzone również z powietrza. Po pewnym czasie na miejscu pojawiła się także karetka pogotowia.
Akcja poszukiwawcza, w której wykorzystano m.in. trzy łodzie (dwie należące do Straży Pożarnej, jedną WOPR) oraz strażackiego drona, nie potwierdziła jednak zgłoszenia. Okazało się, że osoba, która zadzwoniła pod numer alarmowy, najprawdopodobniej źle zinterpretowała zachowanie paralotniarzy. Potwierdzono również, że wszystkie starty paralotniarzy w okolicy, bynajmniej te zgłoszone do FIS, zakończyły się w tym dniu bezpiecznym lądowaniem. Po około dwóch godzinach poszukiwań akcja została przerwana.
Źródło zdjęcia: sarbinowo.webcamera.pl
Byłem tam
Paralotniarz latał rzeczywiście bardzo nisko lini wody, mąż, który łowił ryby w morzu, bal się, że zahaczy o jego wędkę. Nie dziwię się, że ktoś błędnie zinterpretował jego wyczyny.